#1 2010-08-21 06:42:29

 Pauliś

Moderator

status 2458364
2458364
Call me!
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 741
Punktów :   
WWW

Kotek :P haha

Haha xd przez przypadek natknęłam się na to :D
jest zaje***  !
Przeczytajcie ! ^^


Posiadam.

Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze
schroniska, rasy małe kocie.

Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to
to bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to
trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie
pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią
biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć
terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem.

Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje
się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie
karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że
to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem
małżonki- nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania
łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do
którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może
spokojnie pomyśleć.

Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za
sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i
"myśleć". Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej
niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc.
I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze
mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć
coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to
ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i
otwiera, żeby kot mógł wejść- taka technologia po prostu.

Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa
na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w
szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał- a wtedy
wiadomo- wąż.

Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do
domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to
zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja
toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc
spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest
cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez
okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam
wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego
parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie
zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest.
Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży- żeby przejść tym syfonem.

Ale słyszę tylko pizdu- oż kurwa no to nie mogło mi się zdawać- coś
ciężkiego poszło w pion. Kurwa wszyscy święci w trójcy jedyny Boże,
ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego
dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy- choć może
powinienem od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla,
znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej
kilka dni może się nie połapie.

Ale chuj - najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie
w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest kurwa, żyje i nie
poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to chuj
przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn
naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie
uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie
i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i
wołam. Kici kici. Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa
głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł czyli
do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie
kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.

No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny.
Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni chuja-
uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby
włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire-
ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami
którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie
dalej i z buta na górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I
bieg do piwnicy.

Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.

Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no
może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie
słychać już.

Ja pierdolę. Kurwa gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świsnęło, że
kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko
stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę,
jest studzienka- mam nadzieję, że to od mojego domu.

Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić.
Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni
cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na
ulicy- mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas,
wsteczny- poszło aż zakurzyło.

Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.

Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda,
że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa mam w aucie, chujowa ale może
starczy.

Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili.
Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici,
kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja
pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi
a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą
jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł
głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł
do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę
tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko
trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpierdolił bo na
ulicy ciemno.

Sąsiad kurwa- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak
próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz chuj
złamany stoi i się dopytuje.

Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?

Idźżesz w chuj pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i
pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria
i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się
przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech
ma za swoje.

Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko
gotowe- więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam
wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie
dobrowolnie.

Kurwa drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko,
teoria samospełniającej się przepowiedni działa- kurwa ludzie to są barany.

Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam
dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja to go musi wygonić albo
utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego skurwiela dalej nie
wylało z kąpielą.

Kurwa mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma
tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w chuj- jak się to gdzieś
przytka to będę miał przejebane.

Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel.

Wchodzę- a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja
pierdolę! Jak on kurwa wyszedł- którędy? Ano kurwa wziernikiem w
piwnicy- zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza
się w mojej pościeli. Zajebie. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości
włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

Straty- zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana
piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na
piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy-
poszedł w chuj, latarka- w chuj, pogrzebacz w chuj.

Afera na ulicy jak chuj.


http://www.artifice.pl/index.php?action=mgallery;sa=media;id=1245

Offline

 

#2 2010-08-21 08:40:55

 olcia6

Gaduła

Zarejestrowany: 2010-08-11
Posty: 601
Punktów :   

Re: Kotek :P haha

haha, dobre


http://i36.tinypic.com/2vigvtx.png

Offline

 

#3 2010-08-21 09:58:42

 Pauliś

Moderator

status 2458364
2458364
Call me!
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 741
Punktów :   
WWW

Re: Kotek :P haha

nom
niegrzeczny kotek ! haha


http://www.artifice.pl/index.php?action=mgallery;sa=media;id=1245

Offline

 

#4 2010-08-21 16:32:17

 Invictus

Administrator

9794093
Call me!
Skąd: Kielce
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 337
Punktów :   

Re: Kotek :P haha

o kurdee, niezłe xDD skąd to masz ? ; )

Offline

 

#5 2010-08-22 16:29:09

 Pauliś

Moderator

status 2458364
2458364
Call me!
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 741
Punktów :   
WWW

Re: Kotek :P haha

przez przypadek natknęłam się na to na jednym blogu xd


http://www.artifice.pl/index.php?action=mgallery;sa=media;id=1245

Offline

 

#6 2010-08-22 18:44:06

 Invictus

Administrator

9794093
Call me!
Skąd: Kielce
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 337
Punktów :   

Re: Kotek :P haha

hehe, dobre. aa i zmieniłam kolor czcionki, bo się źle czytało ;]

Offline

 

#7 2010-08-22 20:31:02

 Pauliś

Moderator

status 2458364
2458364
Call me!
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 741
Punktów :   
WWW

Re: Kotek :P haha

okk spoko ; )


http://www.artifice.pl/index.php?action=mgallery;sa=media;id=1245

Offline

 

#8 2010-08-23 09:39:11

 Requelit

Użytkownik

23313579
Skąd: Karaiby
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 25
Punktów :   
WWW

Re: Kotek :P haha

Zajebistee . ; pp

Offline

 

#9 2010-08-23 10:16:04

 patiable

Użytkownik

13303392
Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 173
Punktów :   

Re: Kotek :P haha

hehe xd dobre ; DD


All out it's so ridiclous błąhaha xd

Offline

 

#10 2010-08-26 22:17:49

 truskawkowy sorbet

Gaduła

Skąd: Lidzbark
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 539
Punktów :   

Re: Kotek :P haha

przeczytalam polowe . reszta na jutro bo juz ide . xd


http://img256.imageshack.us/img256/8717/beznazwy1kopiah.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://klinikastonava.cz/ weselnytemat.pl domy z bali xiaoka.pl